Rząd zalegalizuje medyczną marihuanę ?

Ministerstwo Zdrowia chce wprowadzić w Polsce medyczną marihuanę, dziś w Polsce nielegalną. Na świecie zażywają jej chorzy z padaczką, rakiem i ze stwardnieniem rozsianym.

Resort zdrowia zmienia front. Jeszcze we wrześniu wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas ostrzegał, że legalizacja marihuany do celów medycznych utoruje drogę do twardych narkotyków. Podkreślał, że brakuje dowodów naukowych na jej leczniczą skuteczność. Teraz niespodziewanie podczas obrad sejmowej podkomisji ds. zmian w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii (projekt złożył poseł Piotr Liroy-Marzec z Kukiz’15) wiceminister zapowiedział szeroki dostęp do leczniczych konopi.

Dziś leczenie medyczną marihuaną (np. padaczki, stwardnienia rozsianego, łagodzenie bólu nowotworowego) możliwe jest jedynie w ramach tzw. importu docelowego. Konopie do celów leczniczych można legalnie sprowadzić z kraju, w którym są one zarejestrowane jako lek, np. z Holandii. Procedura jest jednak trudna i wymagająca. O zalegalizowanie marihuany apeluje m.in. Tomasz Kalita, były rzecznik SLD, u którego w maju wykryto glejaka mózgu.W środę Pinkas zaproponował poprawkę, by każdy lekarz w Polsce mógł wystawić receptę na lek przygotowany przez farmaceutę, ale na razie tylko z marihuany sprowadzanej z zagranicy.W przyszłości zagranicznych dostawców mieliby zastąpić polscy producenci. Kontrolę nad standaryzowanymi uprawami sprawowałby Narodowy Instytut Leków. – Jesteśmy pierwszym rządem, który nie ucieka od rozwiązywania problemów z dostępem do preparatów z konopi indyjskich. Chcemy dać nadzieję pacjentom – stwierdził wiceminister.

Jednak zdaniem organizacji pacjentów, które chcą legalizacji medycznej marihuany, pomysł, by to farmaceuta przygotowywał za każdym razem odpowiedni specyfik, nie ułatwi leczenia.

Jędrzej Sadowski, autor projektu ustawy o medycznej marihuanie złożonego przez Kukiz’15, nad którym pracuje sejmowa podkomisja, tłumaczy, że wprowadzenie konopi do aptek ciągnęłoby się miesiącami. Tyle bowiem czasu zajmie spełnienie wymogów prawa unijnego, m.in. konieczność rejestracji medycznej marihuany jako leku i sama rejestracja konkretnych produktów. – Lepiej się skupić na stworzeniu krajowych upraw konopi np. z udziałem Instytutu Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich z Poznania, który jest już do tego przygotowany, niż liczyć na niepewny import – proponuje.

Swój pomysł na legalizację leczniczych konopi ma też grupa farmaceutów, która zbiera podpisy pod petycją do premier Beaty Szydło. Proponuje, by wpisać medyczną marihuanę na listę surowców farmaceutycznych, co umożliwiałoby jej wykonywanie leków recepturowych, ale nie byłoby tak skomplikowane prawnie jak pomysł ministerstwa. – Niezależnie od tego, który pomysł przejdzie, polscy farmaceuci będą potrzebowali szkoleń z tego, jak przygotowywać leki z marihuany. Dziś w programie studiów tego nie ma – mówi autorka petycji Małgorzata Wagner, farmaceutka, która prowadzi w Koninie punkt konsultacyjny dla pacjentów zainteresowanych leczeniem marihuaną.

Wiceminister Pinkas chce, aby nowe przepisy weszły w życie jak najszybciej. W rozmowie z „Wyborczą” zapewnił, że nad szczegółami pracuje w ministerstwie zespół ekspertów.

Jak wielu pacjentów w Polsce mogłaby dotyczyć taka terapia? Jeśli zsumować osoby ze stwardnieniem rozsianym (marihuana zmniejsza u nich napięcie mięśni), jaskrą (hamuje rozwój choroby), nowotworami (poprawia apetytu, zmniejsza ból, depresję i nudności) i alzheimerem (spowalnia rozwój choroby), to mówimy o grupie liczącej ponad milion potencjalnych pacjentów.

źródło: wyborcza.pl